Jak rozwiązać problem z nastrojem i życiowym nastawieniem.
Siadam na kanapie, stawiam świecę na stoliku i zapalam, na samą myśl takiej sytuacji zrobiło mi się przyjemnie. Światło świec uwielbiam już od wczesnego dzieciństwa. Kojarzyło mi się z ciepłem myśli, które na widok płomienia się ogrzewają. Rozpałam i rozpalam świece kiedy jest mi źle,kiedy czuję chaos w głowie. Jak tylko wpatruję się w płomień czuję ukojenie i zaczynam porządek myśli odrzucając te, które są mi do niczego nie potrzebne. Mój przelany umysł układa się wraz z błyskaniem świec.
Nie wyobrażam sobie życia bez świeczek, które działają na mnie kiedy czuję lęk przed działaniem jak kopniak. Skoro one mogą się palić to czemu nie ja. Rozgrzewam się do działania. Lęk zamienia się w zaufanie do siebie i wiarę, że będzie dobrze.
Inną rolą jaką pełnią świece w moim życiu to relaks. Płomień zabiera mnie do najprzyjemniejszych chwil z przeszłości. Chcę się zanurzyć tylko w dobrej i pięknej przeszłości. Moja pamięć zaczyna sięgać w zakamarki tych cudownych chwil kiedy tryskałam radością. Przenoszę się w wielobarwne wspomnienia, które utwierdzają mnie, że życie jest piękne.
Bywa, że mam ochotę czuć się wolna i robić coś na co tylko ja mam ochotę. Zapalam świecę i zaczynam latać w moich wyobrażeniach nad moim ukochanym miastem. Każdy myślę ma takie miejsce ukochane, w którym mieszka lub bywa. Lubi do niego wracać czy nad nim rozmyślać. Mam i ja mój ukochany Wrocław. Od dziecka miałam marzenie żeby latać jak ptak i wiem, że w rzeczywistości nie jest to możliwe. Kto mi powie, że w wyobrażeniach nie jest to możliwe. Jak to rozwiązuję poprzez wpatrywanie się w płomień świecy i odlatuję. Szybuję nad Wrocławiem i oglądam miasto z góry. Jak wolny ptak wypuszczony z klatki uwikłań myśli o pracy, domu i rodzinie.
Kiedyś wyczytałam że holendrzy są dlatego tak spokojnym narodem, bo kupują najwięcej świec i wpatrują się godzinami w ich płomienie. Jak byłam w Holandii zaglądałam im do okien i szukałam świec żeby potwierdzić co wyczytałam. Nie jest to trudne mają wielkie okna i rzeczywiście na parapetach, meblach i stolikach po kilka świec.
Być pozytywny, być radosny i widzieć rozwiązania tego życzę każdemu z Was.
Mam dla Was propozycję spróbujcie potestować pracę nad myślami przy płomieniach świec.
Uwaga wciąga bo komu poleciłam ten się otacza ich blaskiem.
Szukałam rozwiązania dla mojej nastoletniej zwariowanej córki, co zrobić żeby odnalazła spokój w tym szalonym okresie dojrzewania. Zaproponowałam jej w tym roku rozpalanie świec i co? za działało. Teraz dokupuję jej kolejne i jestem przekonana, że warto spróbować zwłaszcza teraz kiedy jest jesień i kiedy krąży wokół nas koronawirus.
Muzyka jaką lubimy i blask od świecy to wspaniałe odprężenie, może się uśmiechniemy częściej, może nasz przelany umysł niepokojem napełni się wizją lepszego jutra. Pamiętajmy jutro jest codziennie i zobaczmy je w możliwościach, szansach i nadziei.
Monika Sawińska
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.